Suplement XIII

AKWARIUM i TERRARIUM—QUARIUM and TERRARIUM


Nowa forma Gymnocorymbus ternetzi (Blgr)

A New Breeding From of Gymnocorymbus ternetzi (Blgr)

MIROSŁAW CELLER

Śląski Ogród Zoologiczny w Katowicach i Zakład Psychologii i Etologii Zwierząt UJ w Krakowie

Pozyskanie nowych form hodowlanych w akwarystyce nie należy do wypadków częstych, a już zupełnie rzadko zdarza się u nas. Z prawdziwym więc zadowoleniem należy odnotować fakt, że i polski akwarysta może się poszczycić udanym sukcesem. Chodzi tu o nową formę wyprowadzoną z gatunku Gymnocorymbus ternetzi (Boulenger, 1895), wyróżniającą się pięknym i oryginalnym kształtem, spowodowanym wydatnym przedłużeniem płetw. Ryba ta została nazwana żałobniczką polską lub tetrą polską, dla podkreślenia wkładu rodzimych hodowców do rozwoju akwarystyki światowej. Nie wtajemniczonym w sprawy akwarystyki może się wydać taka nazwa zbyt napuszona, lecz z punktu widzenia krajowych hodowców spełnia korzystną rolę.

Akwaryści nasi mogą się poszczycić wieloma sukcesami, gdyż doprowadzili sposób hodowli ryb egzotycznych do niebywałego kunsztu. Rozmnażają obecnie większość tzw. ryb problemowych, z czarnym skalarem i zielonym neonem włącznie, chociaż wielu renomowanych hodowców zagranicznych ma z nimi do dzisiaj moc nieprzezwyciężonych kłopotów. Cała ta gorączkowa i wytrwała praca prowadzona jest wyłącznie przez osoby prywatne, w zupełnej samotności i bez poparcia ze strony czynników naukowych. Co ciekawe, najlepsi hodowcy rekrutują się w ogromnej większości spośród ludzi bez przygotowania naukowego. Polski Związek Miłośników Akwarium zdany jest na własne siły i w tych warunkach niewiele może pomóc swym członkom. Również literatura fachowa w tym zakresie nie spełnia pokładanych w niej nadziei. Ukazujące się od czasu do czasu podręczniki akwarystyki, które są pisane zwykle dla początkujących, nie wywierają żadnego wpływu na rozwój hodowli, już choćby dlatego, że zawierają mniej wiadomości, niż ich posiada przeciętny amator. Na domiar złego, pismo „Akwarium”, zaplanowane kiedyś jako dwumiesięcznik, wychodzi raz na rok. W tych warunkach wszelkie sukcesy ulegają zapomnieniu, a zagraniczni hodowcy traktują nasz kraj jako teren jeszcze nie odkryty dla akwarystyki. Podobnie mogłoby się zdarzyć z polską żałobniczką. Wyhodowana przed trzema laty, została rozprowadzona w dużych ilościach do Czechosłowacji i Niemiec.

Fot. M. Celler

Ryc. 1. Żałobniczka Gymnocorymbus ternetzi (Boulenger), samica

Zainteresował się nią również znany hodowca i kupiec amerykański Axelrode. Dziwnym zbiegiem okoliczności u nas niewiele się mówiło o tej rybie, chociaż był na nią duży popyt w sklepach zoologicznych. Dopiero wiadomość przekazania mi przez przyjaciół z Czechosłowacji, a ostrzegająca przed możliwością  przywłaszczenia polskich osiągnięć przez zagranicznych hodowców, zmobilizowała członków PZMA do odnalezienia materiałów potrzebnych do publikacji.

Do pozyskania tej ryby doszło przypadkowo w 1964 r. Wielki amator z Bytomia, Franciszek Kawalec, zauważył wśród kilkuset sztuk wyhodowanego narybku żałobniczki — Gymnocorymbus ternetzi (Boulenger, 1895), jeden egzemplarz wybitnie różniący się kształtem od pozostałych. Tułów ryby był niezmieniony, lecz płetwy, prócz tłuszczowej, były silnie wydłużone, dochodząc do dwukrotnej wielkości płetw u normalnej żałobniczki. Szczególnie duża wydawała się płetwa odbytowa, zwisająca ku dołowi niby welon. Wspomniany egzemplarz otoczył szczególnie troskliwą opieką, dbając o dobór odpowiedniego pokarmu. Ryba szybko rosła i po dojrzeniu płciowym, okazało się, że jest to samica. Płetwy jej wydłużyły się jeszcze bardziej, co dodawało jej wdzięku, ale  pewnym stopniu utrudniało pływanie. Nie znaczy to jednak, że pływała tak niezgrabnie jak welon. Raczej ruchy jej były bardziej spokojne i opanowane. Kawalec wybrał dla niej dorodnego samca spośród zwykłych żałobniczek i przeprowadził tarło. Z lęgu tego otrzymał blisko 800 sztuk narybku. Po dokładnym przejrzeniu stwierdził, że prawie 25% ryb przejęło cechy matki. Najładniejsze egzemplarze wyróżniające się kondycją i wybitnym przedłużeniem płetw, umieścił w oddzielnym zbiorniku, traktując je jako materiał hodowlany. Po wyrośnięciu tego pokolenia przeprowadził chów wsobny, kojarząc ze sobą siostry z braćmi. Otrzymał około 80% ryb o pożądanych cechach. Każde następne tarło dawało zawsze kilkanaście procent egzemplarzy typu zwykłej żałobniczki. Dane procentowe trzeba uznać za przybliżone, gdyż hodowca nie przeliczał ich dokładnie. W 1665 r. udało mi się zdobyć dla sosnowieckiego Egzotarium 20 sztuk żałobniczki polskiej i pokazać publiczności. Wzbudziła duże zainteresowanie, szczególnie wśród hodowców. Wyrośnięte egzemplarze przedstawiały wyrównany materiał bez odchyleń w kształcie   i wielkości płetw.

Fot. M. Celler

Ryc. 2. Nowa forma Gymnocorymbus ternetzi (Boulenger), nazwana żałobniczką polską. Samica

Płetwa grzbietowa sięgała do połowy płetwy ogonowej i była wygięta łukowato ku tyłowi, lecz stale napięta. Tylny brzeg płetwy ogonowej nie posiadał żadnych wypustek i linia jego przebiegała łagodnym łukiem ku środkowi. Płetwy brzuszne i piersiowe miały kształt wydłużonego wrzeciona. Gdy ryba stała przodem do patrzącego, sprawiała dzięki nim wrażenie fruwającej ważki. Najokazalej wyglądała płetwa odbytowa, zwisając ku dołowi niby welon. Zakończenie jej było spiczaste, z podgięciem w kierunku płetwy ogonowej. Dla porównania wielkość płetw, przytaczam tabelkę z pomiarami zdjętymi z typowego egzemplarza Gymnocorymbus ternetzi (A) i nowej formy hodowlanej (B). Wymiary brane są z pierwszego promienia każdej płetwy. Obydwa egzemplarze są samicami. Długość podana jest w milimetrach.

Płetwy                 A        B       różnica
Grzbietowa          13       27          14
Ogonowa             13       27          14
Odbytowa              9       23          14
Brzuszne               5,5    16          10,5
Piersiowe               9       19          10

Zastanawiająca jest idealna wprost zbieżność różnic u płetw pojedynczych, wynosząca 14 mm, i nieco mniejsza u płetw parzystych, mających 10 i 10,5 mm długości. Jak już wspomniałem, otrzymane przeze mnie w 1965 r. ryby, przedstawiały materiał bardzo wyrównany. W 1967 r. dostałem wiadomość od Stanisława Sitko i Aleksego Moja o zdarzających się pewnych odchyleniach w kształcie płetw pojedynczych żałobniczki polskiej. Nie jest mi znany dalszy przebieg hodowli tej ryby, gdyż w ciągu dwóch lat dostała się do akwariów wielu miłośników i dlatego nie mogę powiedzieć nic konkretnego o zachodzących zmianach. Prawdopodobnie chodzi tu o rozchwianie cech dziedzicznych, nie utrwalonych jeszcze w tak krótkim okresie hodowli. Żałobniczka polska cieszy się dużym uznaniem wśród miłośników ryb egzotycznych 1 zdołała już zainteresować akwarystów zagranicznych. Wiele egzemplarzy wywieźli odwiedzający nasz kraj turyści, ale odnotowałem również fakty oficjalnego przekazania tych ryb za granicę. W 1966 r. otrzymali po kilka egzemplarzy Sandor Zszilynsky na Węgrzech i Hartel z Drezna. W 1967 r. dostawy były większe. Jiri Taborski z Pragi otrzymał 120 sztuk, Zszilynsky, Helmut Stahlknecht i dr S. Frank po 140 sztuk. Obecnie, gdy to piszę, posiada już je prawdopodobnie Axelrode w USA.

Rozmnażanie tej ryby nie stwarza więcej trudności, niż to się spotyka u zwykłej żalobniczki Wymagana jest bardzo czysta, wolna od zawiesin woda, o temperaturze 23-26°C. Tarło odbywa się przy temperaturze 25-30°C. Twardość wody 2 do 5°DH, kwasowość neutralna 7 pH. Małe akwarium, o przypuszczalnych wymiarach 35 X 25 X 20 cm, pozostawić najlepiej bez podłoża. Najodpowiedniejsze rośliny to Myriophyllum i Nitella. Wyścielamy nimi możliwie najdokładniej dno, przyciskając poszczególne pęczki wygotowanymi kamykami lub paskami szkła. Kilka gałązek powinno wystawać w górę,  bo w gąszczu trą się ryby. Do tarła zestawia się 2 samce i 1 samicę. Mimo braku wyraźnych różnic w wyglądzie, wprawne oko odróżni samicę po bardziej okrągłej partii brzucha. Samiec jest nieco mniejszy i bardziej smukły. Dobrze wyrośnięta samica może wydać 500-800 ziaren ikry. Duża jej część jest zjadana już w czasie trwania tarła, gdyż  żarłoczność żałobniczek jest pod tym względem ogromna. Dlatego zaraz po złożeniu ikry usuwamy ryby. Bezpieczne są jedynie te ziarna, które wpadną w gąszcz roślin. Narybek lęgnie się po 24-48 godzinach, w zależności od temperatury i wartości chemicznej wody. Przez następne 3-4 dni larwy wiszą na roślinach lub leżą na dnie, odżywiając się zapasami woreczka żółtkowego. Po tym okresie rozpływają się w poszukiwaniu pokarmu. Apetyt mają duży i jeśli chce się osiągnąć dobre wyniki w hodowli, trzeba im dawać odpowiednie ilości pożywienia. Selekcja pokarmu — jak zwykle u tego gatunku: od najdrobniejszego planktonu poprzez larwy oczlika (Cyclops), dorosłe oczliki, aż do drobnych rozwielitek (Daphnia). Opierając się na własnych obserwacjach i wypowiedziach hodowców, trzeba podkreślić, że ryba ta jest płochliwsza od zwykłej żałobniczki. Najchętniej przebywa w gąszczu roślin, ostrożnie podpływając do pokarmu. U starszych okazów często można dostrzec postrzępioną płetwę odbytową. Uszkodzenia powstają przez częste i nieumiejętne odławianie ryby siatką.

Gatunek Gymnocorymbus ternetzi (Boulenger, 1895) należy do rodziny Characidae. Występuje w jeziorach i wolno płynących rzekach Paragwaju, Boliwii, Brazylii. Do Europy sprowadzony został w 1935 r., a rok przed tym posiadali go już akwaryści amerykańscy.

SUMMARY

Franciszek Kawalec, a polish aquarist from Bytom obtained in 1964, trough mutation, a new breeding variety of Gymnocorymbus ternetzi (Boulenger), characterized by its beatifully elongated fins, and much sought after by aquarist. The new variety was introduced in 1966 and 1967 into Czechoslovakia, Hungary and DGR.

Linki:

http://akwa-mania.mud.pl/archiwum/a5/a5,11.html

http://www.akwa-mania.mud.pl/archiwum/a63-64/a63-64,4.html

Sidebar